sobota, 12 lipca 2014

Rozdział-II-Ona

Ona

Przewracałem się już w łóżku dobre dziesięć minut. Nawet mój pies ostatecznie postanowił, że ma tego dość i najzwyczajniej w świecie zszedł z łóżka na podłogę. Ja natomiast uparcie próbowałem zasnąć jeszcze choćby na pół godziny. Jednak na nic mi się to zdało. Lekko zaspany usiadłem na skraju łóżka. Przeczesałem palcami moje blond włosy i zabrałem się za rzeczy, które mają ze mnie zrobić Marcela, a nie chłopaka, który go tylko przypomina. Po jakiś dziesięciu minutach byłem już na dole.
-Dzisiaj też ci to się śniło?- Zapytała troskliwie mama, gdy tylko wszedłem do kuchni
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie widziałem mojej siostry. Werdykt był jeden. Ten śpioch jeszcze nie wstał z łóżka
-Przecież mówiłem ci, że śni mi się to każdej nocy-W moim głosie można było usłyszeć żal
-Może faktycznie powinniśmy coś z tym zrobić…
-Tak jechać do lekarza i to jak najszybciej
Mama nie była przekonana co do wizyty u lekarza. Ona ogólnie była przeciwna wszystkim lekarzom… Choć ja i siostra się pytaliśmy dlaczego. To jednak nigdy nie otrzymywaliśmy konkretnej odpowiedzi. Tym razem mama musi ulec i zabrać mnie do jakiegoś specjalisty. Nawet jeżeli nie będzie to lekarz to jakiś psychiatra. Pójdę wszędzie, by pozbyć się tego okropnego snu, który co noc mnie męczy.
-Nie jestem przekonana
-Jak to nie jesteś przekonana?!-Krzyknąłem zły
-Nie krzycz na mnie-Powiedziała równie zła
-Przepraszam, ale zrozum mnie. Jakby tobie śniło się to co noc to również byś się tak zachowywała
Nie miałem zamiaru kontynuować tej rozmowy, więc po prostu wyszedłem z kuchni nie czekając na jej odpowiedź. Wtedy byłem naprawdę wściekły!
-Co się stało? Dlaczego krzyczysz?- Zapytała moja zaspana siostra schodząc po schodach
Szczerze? Nie miałem ochoty z nią rozmawiać, więc jej pytanie pozostało bez odpowiedzi. Mama na pewno jej wszystko wyjaśni. Ja sam natychmiast udałem się do garażu skąd wziąłem mój rower i po prostu pojechałem się przejechać. Wiedziałem, że takie zachowanie jak na licealistę jest bardzo niedojrzałe, ale co mogłem poradzić? W takich chwilach wolałem najzwyczajniej w świecie zostać sam. Nie zastanawiałem się tak naprawdę gdzie jadę, liczyło się tylko to, że byłem coraz dalej od domu. W końcu się zatrzymałem, byłem teraz gdzieś w środku lasu. Gdzieś gdzie zapewne nikogo nie spotkam , a jeżeli już to jakieś staruszki zbierające jagody. Usiadłem pod jednym z drzew. Rower rzuciłem gdzieś obok. Powoli zaczynałem mieć tego wszystkiego dość . Propozycja mojej siostry teraz wydawała się naprawdę kusząca. Powoli przekonywałem sam siebie co do tego wyjazdu. Zwłaszcza, że nie jadę z obcymi  ludźmi, tylko z ciocią i siostrą.
Siedząc tak usłyszałem czyjeś kroki. Nie wiedziałem czy to jakiś zwierzak czy nie, ale na początku się tym nie przejmowałem. Dopiero, gdy spostrzegłem, że to coś się do mnie zbliża. Wstałem i… Zobaczyłem przed sobą czarnowłosą dziewczynę o zielonych oczach, które teraz patrzyły prosto na mnie.
-Matko! Nie strasz mnie tak!- Krzyknąłem zdenerwowany
W tamtej chwili ta zupełnie obca mi dziewczyna wyglądała na porządnie przestraszoną moim wybuchem. W sumie to jej się nawet nie dziwiłem
-Przepraszam, zdaje się że lekko mnie poniosło
-Nie, co ty. Nie było tak źle- Uśmiechnęła się lekko
-Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem… Wprowadziłaś się niedawno?- Zapytałem z nutką ciekawości w głosie
Dziewczyna ostatecznie nic nie powiedziała, a jedyne co zrobiła do skinęła głową uśmiechając się przy tym
-Ehh… To ja chyba będę już szedł-Powiedziałem nieco skrępowany sytuacją, która miała miejsce przed chwilą
Jakby nie patrzeć, to już nic nie zmieni faktu, że ta dziewczyna jest nowa w sąsiedztwie, a ja zdążyłem się już przed nią zbłaźnić… Po prostu super! Odchodząc doskonale czułem na sobie jej wzrok . Mogłem jedynie się domyślać co sobie teraz o mnie myśli.
-Czekaj!- Usłyszałem nagle za sobą
Zatrzymałem się, a następnie odwróciłem obdarzając dziewczynę pytającym spojrzeniem
-Musisz mi pomóc-Powiedziała lekko zawstydzona
-Ja? Ale dlaczego ja? I przede wszystkim w czym?- Odparłem zdziwiony
-No bo jest taka sprawa…
-Zgubiłaś się, prawda?
-Wcale nie! Ja po prostu chce mieć jakieś towarzystwo w drodze powrotnej
Byliśmy na polanie, która wcale nie była tak blisko skraju lasu. Ona jest nowa, więc…
-Zgubiłaś się-To już nie było pytanie, a stwierdzenie faktu
-Dlaczego się przy tym upierasz?!
-Oj  no przyznaj to-Uśmiechnąłem się- Pomogę ci wtedy wyjść z lasu
Dziewczyna spojrzała na mnie z wyraźnym podirytowaniem, ale potem westchnęła i pokiwała głową. Na to wszystko ja zareagowałem gromkim śmiechem
-I z czego się śmiejesz pajacu?!
-Wybacz, ale nie spodziewałem się, że w tym lesie można się zgubić-Powiedziałem dalej się śmiejąc
-To wyprowadzisz mnie z tego lasu czy nie? Pamiętaj, że obiecałeś- Burknęła wyglądając przy tym na bardzo obrażoną moim zachowaniem
-Mam takie pytanie-Nagle spoważniałem-Nie boisz się, że jestem jakimś gwałcicielem tylko czekającym na takie okazje?- Uśmiechnąłem się powoli się do niej zbliżając
Dziewczyna zrobiła chyba to co było według niej najrozsądniejsze… Nie, nie dała mi w twarz i nie zaczęła uciekać. Oddalała się powoli ode mnie . Jednak, kiedy wpadła na drzewo. Spojrzała na mnie przestraszona. Właśnie wtedy znowu zacząłem się śmiać przy okazji się odsuwając od mojej „Ofiary”
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny przestraszony kurczaku! -Powiedziałem teatralnie ocierając łzę
Cóż właśnie wtedy dziewczyna zrobiła to co powinna zrobić, gdy zacząłem tę całą gadkę o gwałcicielu. Tak, tak dostałem w twarz…
-Głupiaś?!-Krzyknąłem łapiąc się za bolący policzek
-Chcesz umrzeć?! Nie trzeba było mnie straszyć
Spojrzałem na nią z wyrzutem, a następnie bez słowa odwróciłem się do niej plecami
-Jak masz na imię kurczaku?
-Wiola-                Powiedziała po chwili zastanowienia. Zupełnie tak jakby zastanawiała się czy jestem godny poznania go-A ty? Jak się nazywasz?
Jedyne co zrobiłem to odwróciłem głowę spoglądając na nią z lekkim uśmiechem. Nic nie powiedziałem. Chciałem jeszcze przez chwile się z nią tak pobawić. Cóż ostatecznie i tak prowadziłem ją do wyjścia z lasu.
-Halo! Zapytałam jak masz na imię
-Matko! Jesteś taka uciążliwa-Zaśmiałem się-Skoro nie odpowiedziałem za pierwszym razem to, dlaczego się dalej pytasz? Poza tym, który gwałciciel zdradza swoje imię ofierze, co?
Teraz mogłem sobie jedynie wyobrazić jak wygląda twarz dziewczyny za moimi plecami. Naprawdę nie minęło dużo czasu, a znaleźliśmy się na skraju lasu i to właśnie tam wsiadłem na rower, który cały czas prowadziłem obok siebie.
-Marcel
-Hm?
-Nazywam się Marcel kurczaku-Uśmiechnąłem się i po prostu odjechałem w stronę swojego domu.

Gdy już do niego dotarłem nie mogłem wyjść ze zdziwienia. Przesiedziałem w lesie dwie godziny. Potrafiłem niby dłużej, ale myślałem przez ten cały czas, że minęła chwila.

5 komentarzy:

  1. Hah~Ciesze się, że tak uważasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na Zakurzone Stronice - ciekawy blog z recenzjami i warsztatami pisarskimi!
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    Bardzo ciekawe, oryginalne opowiadanie. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, dopracowane, a w dodatku napisane przez chłopaka - tak to rzadkość.. Nic tylko czytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje za tak miłe słowa ^ ^ Następny rozdział powinien się już niedługo pojawić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba. Teraz będę czytać na bieżąco ^^

    OdpowiedzUsuń