poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział-III-Obietnica

Obietnica

Stałem w kuchni obserwując jak moja siostra chodzi w tą i w tamtą z telefonem przy uchu. Niby nic dziwnego, ale ona już tak chodzi dobrą godzinę, a końca nie widać. Powinienem robić ciekawsze rzeczy, prawda? No powinienem, ale moja ukochana siostrzyczka ma bardzo podzielną uwagę i nie pozwala mi się zbytnio oddalać, a dlaczego? Ponieważ podobno ma do mnie jakąś bardzo ważną „sprawę” Oczywiście wszystkie moje próby dowiedzenia się co to może być kończą się fiaskiem. Jestem cierpliwym człowiekiem, ale stoję już tu dziesięć minut, a co najmniej dwadzieścia będę musiał postać.
-Siostra-Powiedziałem w pewnej chwili-Siostra?- Powtórzyłem, gdy mnie kompletnie zignorowała- Siostra!- Krzyknąłem w końcu
-Poczekaj chwile-Powiedziała jedynie
Zacisnąłem usta w wąską kreskę i nadal patrzyłem na bliźniaczkę, która dalej się nie przejmowała się, że mogę mieć jakieś inne zajęcia niż stanie tutaj beż żadnego celu. Nawet, gdy pies zaczął się jej kręcić pod nogami to nie zareagowała
-Widzisz? Nawet na ciebie nie reaguje futrzaku-Powiedziałem siadając na podłodze tym samym prowokując futrzaka do podejścia
Siostra za to gadała i gadała, a ja coraz bardziej się denerwowałem. Nawet po pewnym czasie zwierze postanowiło, że nie będzie tego słuchało i poszło do ogrodu. Nawet nie wyobrażacie sobie jak mu wtedy zazdrościłem… Też chętnie bym sobie wyszedł, a może teraz mi się uda? Na czworaka powoli próbowałem się wymknąć, ale nim udało mi się wyjść z kuchni usłyszałem:
-Miałeś czekać
-Czekałem, ale ile można rozmawiać przez telefon?!
-Ile można bla, bla, bla- Powiedziała wyraźnie niezadowolona-Już skończyłam, więc… Jedziesz z nami?
W tamtej chwili miałem wrażenie, że ona po prostu sobie ze mnie żartuje… Czekałem tutaj tyle czasy tylko po to, by ona mogła się zapytać czy jadę z nią i ciocią. Równie dobrze mogła sama do mnie przyjść, a nie ściągać mnie tutaj i kazać sterczeć jak głupek. Spojrzałem na nią spode łba
-Czy tylko po to mnie wołałaś?
-Tak, a co?
-Ile razy ci mówiłem, że wołaj mnie, kiedy masz prawdziwy problem!- Zdenerwowałem się
-A to nie jest ważne?- Sztucznie się zdziwiła-To jedziesz czy nie?
-Nie
-Serio?
-Nie wiem
-Marcel decyduj się, a nie ciocia na dniach będzie wynajmowała pokoje
-Dobra… Pojadę
-Tak trudno było dać odpowiedź?- Zapytała następnie odwracając się i ponownie przykładając telefon do ucha
-Tak trudno było?- Powtórzyłem za nią naśladując jej głos
-Słyszałam!- Krzyknęła, a ja jedynie się zaśmiałem
Kierowałem się do pokoju, gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Zawsze musiało mi coś przeszkodzić w odpoczywaniu po treningu, prawda? Z niezbyt zadowoloną miną zawróciłem się otworzyć drzwi, ale gdy miałem to zrobić. Moja ukochana siostrzyczka odepchnęła mnie i kazała mi iść do siebie. Co mogłem zrobić? Spojrzałem na nią jakby była wariatką i poszedłem do salony tym samym wytrącając moją siostrę z równowagi. W czasie, gdy siostra witała gościa. Ja rozłożyłem się na kanapie.
-Cześć farbowany blondasie-Usłyszałem dziewczęcy głos
-Co chcesz rudzielcu –Powiedziałem z pretensjami
-Nie wiesz? Chciałam cię tak bardzo zobaczyć, że nie mogłam już wytrzymać
-Bardzo miło, ale niestety ja podziwiam jedynie swoją siostrę-Wytknąłem jej język podnosząc się z kanapy
-Mnie w to nie mieszaj-Zaśmiała się i poszła do kuchni
-Och ja biedna co ja teraz poradzę? Mój ukochany psychol mnie nie chce
Zrobiłem niezadowoloną minę, gdy nazwała mnie per „Psychol” Oczywiście to określenie wzięło się od moich snów, które mnie męczą. Alicja (tak miała na imię koleżanka mojej siostry) dobrze wiedziała, że mam koszmary, więc gdy tylko się o tym dowiedziała to z miejsca przyczepiła mi plakietkę „Psychol” Nie ważne ile razy bym próbował jej wybić to przezwisko z głowy. Ona i tak będzie stała przy swoim i na pewno nie śni jej się o tym zapomnieć.
-Po co tak właściwe przyszłaś, co?- Zapytałem po chwili
-Ahh masz mnie! Nie przyszłam cię pooglądać-Wytknęła język w moją stronę na co ja jedynie przewróciłem oczami- Musze pomóc w… W czymś twojej siostrze
-W czymś?- Zapytałem podejrzliwe
Właśnie w tamtej chwili wróciła moją siostra. Nie zmierzałem udawać, że nic się nie stało. Tak byłem wścibski, ale także trochę zazdrosny. Prawda jest taka, że gdy moja bliźniaczka miała jakiś problem, to zawsze przychodziła do mnie, a jeżeli nie… To na pewno jest to coś o czym rodzice nie powinni wiedzieć. Jako bliźniacy nie mamy przed sobą tajemnic i taka jest prawda. Może to i uciążliwe, ale zarówno ona jak i ja wiedzieliśmy, że druga osoba coś ukrywa. To jest chyba ta wielka bliźniacza telepatia, o której każdy wie, ale nikt nie potrafi tego wytłumaczyć.
-Siostra w czym rudzielec ma ci pomóc?- Zapytałem od razu
Bliźniaczka z początku wyglądała na zdezorientowaną. Wiedziałem, że chciała się jakoś wykręcić, ale mój wzrok na pewno ją do tego zniechęcił. Jedno szybkie spojrzenie na Alicje, ale i to nie pomogło jej wyjść z potrzasku. Ostatecznie westchnęła i spojrzała na mnie zrezygnowana.
-Wiesz, że jesteś upierdliwy, prawda?
-Wiem, mów-Powiedziałem z niemałym uśmiechem
Moja siostrzyczka wytłumaczyła mi pokrótce jak to od kilku dni już planuje wyjście na koncert, na który i tak wie, że zbyt nadopiekuńcza matka ją nie puści. Oczywiście nie obyło się bez pewnej prośby o pomoc w realizowaniu tego celu. Szybko do głowy wpadł mi pomysł jak łatwo mógłbym odwrócić uwagę rodziców na cały wieczór i trochę nocy.
-Serio to zrobisz? Obiecujesz?- Zapytała z nadzieją
-Obiecuje-Wyszczerzyłem się-Na swojego bliźniaka możesz liczyć
-Ale… Wiesz, że będziesz miał przez to kłopoty, prawda?
-No i co z tego?- Zaśmiałem się-Przynajmniej będę miał zabawę
Obserwowałem jak siostra z nadejściem wieczoru coraz bardziej się denerwuje. Próbowałem ją jakoś uspokoić, ale jak można się domyślić i to nic nie dało. W końcu trzeba było zacząć mój plan, który polegał na tym, że nie wrócę do domu. Moja nieoceniona mama zagarnie ojca, by mnie szukać, a siostra zostanie w domu. Brzmi nieprawdopodobnie? W mojej rodzinie jednak to się sprawdzi, a rodzice będą mnie szukać całą noc, skąd wiem? Uciekłem już parę razy i za każdym razem mnie szukano.
Szedłem leśną drogą z psem u boku. Las nawet po ciemku wydawał się dla mnie znajomy. Dla moich rodziców jednak szukanie mnie tutaj będzie prawdziwym wyzwaniem. Usiadłem pod jednym z drzew i wyjąłem telefon po to by sprawdzić godzinę. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem… Będę musiał przesiedzieć tu tylko „trzy” godziny.
-Co ona by beze mnie zrobiła, prawda? -Zapytałem psa
Ten jedynie przekręcił łeb i położył się koło mnie.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem ^ ^ Wiem, że ten jest trochę krótki, ale w przyszłości deklaruje pisać się dłuższe części : )

Do poczytania!