czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział-I-Koszmar

Koszmar

Nocne niebo rozświetlone tysiącami gwiazd. Światła świecące prosto w moje oczy i na sam koniec pisk opon… Znów obudziłem się w swoim łóżku z lany potem i z mocno bijącym sercem. Nie pamiętam, kiedy te dziwne sny zaczęły mnie nawiedzać, ale jeżeli miałbym podać, kiedy mogło się to zacząć to na pewno wskazałbym wrzesień… Tak, dokładnie tuż po wakacjach przestałem spokojnie sypiać. Nie pamiętam, by była choć jedna noc, którą całą przespałem. Musiałem obudzić się choć raz… Niby powiedziałem o tym problemie rodzicom, ale widziałem po nich, że specjalnie się tym nie przejęli, ale ja chyba powinienem, prawda? Przecież to jest mój sen, a ja jestem z natury człowiekiem, który lubi sobie dłużej pospać.
Wstałem i nieprzytomnie ruszyłem do kuchni. Po domu równie dobrze mógłbym poruszać się z zamkniętymi oczami, ale na wszelki wypadek wolałem tego nie robić. Jeszcze tego, by brakowało. Nawet nie chce myśleć co moja drużyna zrobiłaby mi, gdyby dowiedziała się, że coś mi się stało. Tak, więc po pokonaniu schodów nareszcie stałem w przestronnie urządzonej kuchni, w której wiele się nie zmieniło przez ostatnie pięć lat. Otworzyłem lodówkę, nalałem sobie mleka do szklanki, a następnie wstawiłem je do mikrofalówki. To był jedyny sposób, by ponownie zasnąć. Swego czasu podkradałem mamie tabletki nasenne, ale gdy się zorientowała, to urządziła taką burdę, że wolę już sobie tego oszczędzić i rozkoszować się ciepłym mlekiem.
-Znowu masz problemy ze snem?- Usłyszałem zaspany kobiecy głos
-Jak codziennie-Mruknąłem niezadowolony odwracając się do dziewczyny stojącej za mną
Przede mną o blat opierała się wysoka dziewczyna o łagodnym wyrazie twarzy, przenikliwych niebieskich oczach i długich prostych blond włosach. Bez wątpienia była to moja siostra.
-Rany… Rodzice powinni iść z tobą do jakiegoś lekarza... Martwię się o mojego bliźniaka-Mruknęła niezadowolona
Tak to prawda. Ja i moja siostra jesteśmy bliźniętami i choć nie wyglądamy tak samo, to jednak łączy nas ta cała tajemnicza więź, której wiele osób nie potrafi zrozumieć. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko co ma zarówno swoje zalety, ale i wady. Zresztą jak wszystko, prawda?
Spojrzałem na nią ponownie, gdy wyjmowałem ciepły napój z mikrofali. Wziąłem od razu pierwszy łyk, by rozkoszować się tym przyjemnym ciepłem. Co z tego, że zbliżały się wakacje? Ostatnio w naszej okolicy zrobiło się strasznie zimno… Ugh! Nienawidzę zimna.
-Dzięki za troskę siostrzyczko-Uśmiechnąłem się lekko i skierowałem się w jej stronę, by za chwile podać jej kubek, po który wcześniej wyciągnęła rękę
- Ja uciekam, a ty nie siedź tutaj za długo, rozumiesz?
-Rany… Jestem od ciebie starszy, a i tak mi rozkazujesz…- Mruknąłem niezadowolony
-Osiem minut mój drogi, to tylko osiem minut-Powiedziała śmiejąc się cicho, a następnie odchodząc.
Nie musiała mi, przecież mówić bym tu nie siedział całą noc. Aż tak lekkomyślny nie jestem, a poza tym po wypiciu całego mleka zacząłem się robić bardzo senny, więc nie czekając ani chwili dłużej. Odstawiłem kubek i tą samą drogą co siostra udałem się do swojego pokoju. Mleko pije codziennie, więc nigdy nie może go zabraknąć i przeważnie o jego zapas dba moja bliźniaczka, która się chyba najbardziej ze wszystkich przejęła, że nie mogę spać. Kochałem ją za jej troskę.
***
Po skończonym śniadaniu bez słowa wyszedłem na dwór razem z moim pociesznym psem. Kiedyś nawet nie pomyślałbym, by wyjść z domu bez uprzedniego powiedzeniu o tym, któremuś rodziców. Jednak wiele się zmieniło od tamtego czasu. Nawet moje oceny w ostatnim czasie zaczęły się pogarszać. Niestety, ale i to nie przekonało starszych, że naprawdę warto ze mną coś zrobić.
-Czekaj! -Usłyszałem za sobą i w tamtej chwili natychmiast się odwróciłem-Siostra? Czego chcesz?
-A co? Nie mogę już sobie po prostu wyjść z moim psem na spacer?
Doskonale słyszałem jak zaakcentowała słowo „moim”
-Ładnie to tak kłamać i to jeszcze własnemu bliźniakowi? Naprawdę…- Westchnąłem-To czego tak naprawdę chcesz?
Dziewczyna jedynie się uśmiechnęła i w błyskawicznym tempie zabrała mi smycz i wystrzeliła jak strzała do przodu. Mnie tym samym zostawiając w tyle. Szczerze? Nawet nie wiem co jej wtedy wpadło do głowy z tym bieganiem. Jednak jedno było pewne na pewno. Ja nie zamierzałem jej gonić. Jeżeli chce sobie pobiegać z pieskiem to droga wolna.
-Marcel trochę ruchu, co?- Zaśmiała się
-Po co mam się męczyć gonieniem ciebie wrzodzie, co?
-A jak zawiadomię cię, że zabieram twojego pupila numer jeden do koleżanki?- Zapytała z wyraźną satysfakcją w głosie
Przemilczałem chwile nadal powoli się do niej zbliżając
-I co? To tylko pies-Powiedziałem poważnie
-Czyli mogę?
-Zgłupiałaś?!-Krzyknąłem-Ostatnio jak z tobą poszedł do ledwo do domu doszedł. Nie weźmiesz go, rozumiesz? -Zacząłem biec w jej stronę
Prawda. To nie był mój pies, ale od szczeniaka to właśnie ja się nim zajmuje i to we mnie widzi swojego właściciela. Moja siostra zawsze, gdy próbuje mnie do czegoś zmusić zaczyna swoje podstępne gierki z moim psem. Widziałem już kilka razy co one potrafią mu zrobić i szczerze? Wolę mu tego wszystkiego oszczędzić. Właśnie dlatego zacząłem biec w jej kierunku. Jakieś dziwne przeczucie mówiło mi, że ona mówi prawdę.
-I po co uciekałaś?- Zapytałem zły, gdy wreszcie dorwałem smycz
-Jesteś naprawdę szybki-Powiedziała zdumiona
-Teraz gadaj czego naprawdę chcesz-Warknąłem -Wciągnęłaś mnie do lasu chyba nie przypadkowo, co?
Las to było zdecydowanie nasze ulubione miejsce. Zarówno moje jak i siostry. To właśnie tutaj w dzieciństwie się bawiliśmy, ale również chowaliśmy przed rodzicami. To właśnie na za tym wzgórzem pocałowałem się pierwszy raz. Naprawdę to miejsce przechowuje multum wspomnień i nie tylko moich.
-Wiesz, że jadę z ciocią w góry?- Zapytała- Do takiego pensjonatu… Tak jakby
-Wiem-Krótka odpowiedź z mojej strony-I tylko to chciałaś mi powiedzieć?
-Nie!- Zareagowała natychmiast-Chciałam się zapytać czy nie pojechałbyś z nami
-Ja?- Zapytałem zdziwiony-A co z waszym babskim wyjazdem, co? Czy nie stało się to przypadkiem swego rodzaju tradycją?- Zapytałem podejrzliwie
-Nie przesadzaj dobrze?- Zdenerwowała się-Ciocia i tak ciebie kocha bardziej, więc się zgodzi
-Wcale się nie martwiłem o to czy się zgodzi, a o to czy wytrzymam z wami-Zaśmiałem się

Dziewczyna nadęła policzki i ruszyła przed siebie, a ja oczywiście za nią. Nie wiedziałem czy chcę jechać w góry, ale to byłą dość kusząca perspektywa. Zwłaszcza, że co roku siedzę w domu, a moja ukochana bliźniaczka jeździ sobie na wakacje w różne miejsca na świecie. Jak widać w tym roku padło na góry. Naprawdę będę musiał się nad tym zastanowić. Kto wie? Może dzięki temu wyjazdowi opuści mnie ten koszmarny sen?

2 komentarze:

  1. Twój blog został dodany :)
    http://blogujmy-wspolnie.blogspot.com/2014/07/zote-sny.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie piszesz, podoba mi się :) Zastanawia mnie skąd się wziął ten koszmar Marcela i co on oznacza, bo na pewno coś znaczy, przynajmniej tak myślę. Przyjemnie i lekko się czytało, dosłownie jednym tchem. Pisz dalej, bo umiesz dobrze pisać. A żeby pomóc ci w zdobyciu czytelników i rozkręceniu bloga nominuję Cię do Liebster Award :D Szczegóły u mnie w zakładce nominacje. Prosiłabym tylko o potwierdzenie czy przyjmujesz nominację czy nie.
    http://andcomewithme.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń